środa, 14 października 2015

Rzecz o butach.

 Matka nie ma czasu. Pracuje, szydełkuje, ćwiczy darcie mordki, stara się nie zwariować z rozszalałym potworem i marudzącym Gnomem.
 Widzę, że wchodzicie i paczycie, czy są nowe posty- wstyd i hańba dla mnie :( Bo czasu brak, żeby coś fajnego sklecić...

 Także dziś będzie mniej śmiesznie, a bardziej marudząco- czyli czym matka irytuje się w robocie ;) Zima idzie, chłodno się robi, rodzice zaczynają myśleć nad zimowymi butami- lub nie myślą bo przecież "do zimy jeszcze daleeeeeeekooooo" :D

 1. Pamiętaj, żeby koniecznie kupić dziecku but o 3 rozmiary za duży. Bo skarpeta, bo rajstopka, bo urośnie, bo będzie na przyszły rok, bo musi tam zmieścić odpowiedni zapas powietrza i pożywienia na trudne czasy. But źle się zgina, dziecko się potyka i nie może w nim chodzić? Reklamuj!

 2. Oczywiście Twoim obowiązkiem jest przymierzyć co najmniej 5 różnych rozmiarów, żeby wybrać ten właściwy. Ekspedientka mówi Ci, że ten rozmiar jest dobry? Nie wierz jej! Na pewno kłamie! Ty musisz się sam przekonać!

 3. Wejdź do sklepu z wielkim szyldem "Obuwie dziecięce" i pytaj o rozmiar 44. Dla chłopca. A właściwie dla mężczyzny. Elegancki. Bo w sumie do garnituru szukasz dla męża.
 Bądź oburzona, że nie ma. Przecież buty to buty!

 4. Pokaż model i spytaj, czy panie mają rozmiar 28. Na odpowiedź "Przykro mi, w tym rozmiarze będę miała tylko i wyłącznie tę jedną parę" pokiwaj głową w zadumie, wskaż kolejny i zadaj to samo pytanie. Pokazuj każdy but po kolei i pytaj o rozmiar 28. Pani na pewno kłamie i coś ukrywa. Przecież nie możliwe, żeby w przedziale 18-26 pani nie miała bucików w rozmiarze 28!

 5. Koniecznie nie reaguj, kiedy Twoje dzieci skaczą po meblach, zwalają buty, włażą na zaplecze i rzucają w ekspedientkę chipsami. To tylko dzieci prawda? Wszystko im wolno.

 6. To ekspedientka jest od pilnowania Twojego dziecka, pamiętaj. Wlazło na stół i poleciało na podłogę? Opierdziel ekspedientkę. Biegało po sklepie i uderzyło się o szafkę? Opierdziel ekspedientkę. Wyszło ze sklepu i poszło w bliżej nieokreślonym kierunku? Postrasz ją pozwem, policją, ciocią Stefcią i wujkiem adwokatem, na pewno pójdzie go szukać zostawiając sklep sam- przecież Twoje dziecko jest najważniejsze.

 7. Nie zapomnij, że to Twoje dziecko, nie Ty, ma dokonać wyboru obuwia. Ma dwa lata i głęboko w czarnym miejscu, który but wybrać? Nie ważne. Przez 40 minut chodź za nim po sklepie i pytaj, co woli- zielone czy niebieskie buciki.

 8. Kreuj w dziecku dobry gust i ucz je umiejętnego wyboru. Postaw przez nim 5 par kapci i każ wybrać te, które mu się podobają. Neguj każdy jego wybór dopóki nie wskaże tych, które Ty uznasz warte zakupu.

 9. Koniecznie, pamiętaj- koniecznie!- żądaj wyjątkowej i indywidualnej obsługi i czynnej pomocy od ekspedientki przy wyborze "zielony-niebieski" kiedy na sklepie jest co najmniej! 5 innych rodzin. Ekspedientki są tylko dwie? Trudno, reszta ludzi poczeka. Przecież Ty jesteś najważniejszy.

 10. Nie zapomnij, żeby pokazać każdy zimowy but po kolei i spytać, czy jest nieprzemakalny. Nie ważne, że już na wstępie ekspedientka powiedziała, że KAŻDY z tych modeli ma membranę i JEST NIEPRZEMAKALNY. Mówiąc "każdy z tych modeli" na pewno miała co innego na myśli, nie mogła mówić przecież o każdym modelu.

 11. Wyraź głębokie ubolewanie i oburzenie, że gdy wchodzisz do firmowego sklepu A nie znajdujesz w nim butów firmy B, C i D. Przecież w firmowym sklepie A nie może być tylko butów A! Ty nie szukasz butów A!

 12. Bądź rekinem biznesu. Przynieś do reklamacji znoszone, za małe już na dziecko buty, wymyśl jakiś wiarygodny powód reklamacji i w żądaniach każ napisać, że życzysz sobie wymiany. Najlepiej na większy rozmiar, bo przecież noga urosła. I w innym kolorze, ten się znudził. No i tamten model bardziej Ci się podoba, to niech dadzą tamten zamiast tego.
 Reklamacja odrzucona? A co tam, składaj do skutku. Do zimy jeszcze taaaaaki kawał, na pewno zmiękną.

 13. I nie zapomnij, że butów do reklamacji się nie czyści. Wręcz trzeba je zanurzyć w piasku, błocie, trawie i psich odchodach. Przecież to ekspedientki są od tego, żeby je wyczyścić, nie?

 14. Na dziecko nie wolno krzyczeć. Nie wolno wymagać. Trzeba cierpliwym być, łagodnym. Trzeba usiąść na pufce, z ekspedientką dzierżącą miarkę/buta w dłoni i klęczącą w oczekiwaniu i subtelnie, łagodnie nawoływać swe dziecię. Nawoływać do skutku, milion pińćset sto dziwińćset razy. Nawoływać przez 15 minut. Bo dziecko, odporne na łagodność i subtelny ton głosu, ma Cię głęboko w poważaniu i ani myśli, żeby podejść. Ale nie, Ty nie użyjesz żadnych konkretniejszych środków poza łagodnym i subtelnym nawoływaniem. Najlepiej sprawdzając w tym czasie fakebuka na telefonie. Ekspedientka poczeka. Inni ludzie w sklepie też :)

 Ot, taka tam codzienność w sklepie z butami :D
 Oczywiście wszystko to pisane jest z przymrużeniem oka i na wyrost ;) Bo praca fajna, spotyka się ciekawych ludzi i fajnie jest, kiedy dobierzesz dobrze bucik i widzisz, jak dzieciak śmiga szczęśliwy po sklepie :D
 Ej, chcecie bloga o butach? :D