środa, 22 października 2014

Zdrowe, żywe i bardzo "mamcięgdzieś", czyli wracamy do normy ;)

Chochlik raczył był wyzdrowieć, co objawia nam krzykami, bieganiem po domu jak chomik z ADHD i urządzaniem histerii przy próbach położenia spać.
Teraz siedzi i robi ważne prace biurowe. Dostała swoją klawiaturę(nie podłączoną- lubię swój komputer), usiadła z nią przed monitorem i z poważną miną na****dala(bo nie można powiedzieć, że stuka) w klawisze. Co jakiś czas popija z butli i ciamka paluszka(to chyba ma być papieros). Średnio co 5 minut oznajmia "no, konieć!", zamaszyście odrzuca biedną klawiaturę i idzie do kuchni po nową porcję picia.
Wczoraj stanęła w kuchni, paczy się w okno i rzecze:
"-Pipi nie ma. Koko nie ma. Miau nie ma. Hau nie ma. Nic nie ma."
Po czym złapała się pod boki, pokręciła głową i wyszła.

Migrujemy. Wezwały nas Zielone Wyspy(a raczej zielone banknoty) i 12 listopada robimy out. Dziecko już biega i krzyczy "Landi! Landiiii!". Chyba się cieszy.

niedziela, 12 października 2014

Wesołe jest życie chorowitka.

Kurde, chciałabym mieć znów te kilka-naście lat i chorować. Leżeć, pachnieć i żeby wszyscy się mną zajmowali...
I dostawać tyle słodyczy co Chochlik. Jeju, jaka ja bym była szczęśliwa.
Aktualnie siedzimy w szpitalu. Zemściło się ściąganie majtek i latanie jak bezgłowy kurczak po całym domu, nie dając się złapać i świecąc piczą- młode ma infekcję dróg moczowych.
O ile nie ma 40-stopniowej gorączki sądziła bym, że prędzej ma ADHD a nie infekcję. Oddział zwiedziłyśmy wzdłóż i wszerz, łącznie ze wszystkimi toaletami, pokojem pielęgniarek i kradzieżą naklejek z zabiegowego. Ma szczęście, że jest jeszcze bardziej urocza niż niegrzeczna. Biorąc pod uwagę jej rzucanie się na szyję wszystkim dzieciom i ich rodzicom to będzie cud, jeśli wyjdziemy stąd zdrowe...
Niemniej za trzy dni może nas wypuszczą. O ile do tego czasu ja nie osiwieję lub Chochlik nie zliże wszystkich zarazków z szyby automatu do kawy...
Chyba muszę zainterweniować.

piątek, 10 października 2014

Bezdzietnie! :D Więc króciutko ;)

 Nie piszę, jako że moje dziecię wylądowało u dziadków. Więc nic się nie dzieje. To znaczy nie dzieje się nic, co można by opublikować :>
 Ha! Za to butki sobie kupiłam! W życiu nie sądziłam, że spowoduje to u mnie tyle radości i euforii. Na razie jeszcze nie myślę o stanie mojego konta i uparcie wyrzucam to z pamięci.
 Byłyśmy ostatnio z Chochlikiem u znajomej. Dziecko moje już od wyjścia z wózka darło się na całą klatkę "ciocia i kolega!!!", choć ową ciocię i kolegę miała pierwszy raz w życiu widzieć. Oczywiście żeby nie było za fajnie kolega był obiektem zainteresowania przez pierwsze 2 minuty, potem uwagę swoją skupiło akwarium, zwiedzanie domu i pakowanie się do łóżka cioci. Bo zabawa z innymi dziećmi jest dla frajerów...

niedziela, 5 października 2014

Krótko i na temat ;) bajki i kupa.

Jedna z matek(również posiadaczka małego demoniszcza o wdzięcznej nazwie Pazuzu) słusznie zasugerowała, że moje dziecko musi coś ćpać. Bo innego wytłumaczenia na jej zachowanie chyba nie ma. Choć nie jestem pewna, czy to amfa czy speed.
Tylko numerem dealera się podzielić nie chce :(

A Szaman(nazwa równie dobrze pasująca) robi się coraz bardziej cwana. Wczoraj przedeptała obok mnie roztaczając uroczą woń zdechłego oposa. Więc pytam "Dziecko! Zrobiłaś kupę?"
Szaman odwróciła się powoli, spojrzała na mnie z ukosa i przykładając palec do ust zrobiła "Ciii!"
Po czym podeszła do psa, poniuchała i głośno oznajmiła "Fuuuuu! Łała kupa!"
Umarłam.

Teraz siedzi i ogląda "Dolinę Koni". Nie jestem pewna czy powinnam dziecko mające świra na punkcie koni faszerować faktami w stylu "ustępowanie pomoże Ci przejść przez zawalający się most", "kłus jest najlepszy do pokonania średniej wielkości szeregu, gdyż galop jest za szybki a stęp za wolny" oraz "a za tydzień jest konkurs ujeżdżenia- stęp, kłus, galop i dyscyplina specjalna dla chętnych- ustępowanie!".
I pamiętajcie- od długiego trenowania ustępowania koń może skręcić nogę!
Nie sądziłam, że to taka tajemna i specjalna rzecz to ustępowanie.

Teraz koń ze skręconą nogą jedzie specjalne zawody- skacze przez okser z hydrą. Kocham tę bajkę :D
W ogóle każdy motyw jest dobry na skręcenie nogi. Od upadku ze stoku, przez przeskoczenie przeszkody po zwykłe stanięcie na danej nodze. Jakieś takie trochę kalekie te konie.
Za to mają cudne, oczojebne rzędy i pasemka w grzywie. Też chcę konia z pasemkami... :(

czwartek, 2 października 2014

Zdrobnienia wszelakie.

Uwielbiam wizyty u rodziny. Czuję się, jakbym wylądowała w innym kraju.
"Niuniu, oć ajci! Damy mniam mniam kwa kwa, zrobimy buju buju, a potem babcia ciuciu i joda kupi! A niunia cie sisiu? A mozie niuniunia paciu pójdzie? Nie? A pyszniuniuniej kanapusi niunia nie chce? A mozie rosołeczku? TO TWOJE DZIECKO NIC JEŚĆ NIE CHCE! O, wiem, batonika Ci słonećko babunia da! I zobacz, mam cukierunia dla niuni! A kotlecika zjesz? Nie? NO ONA NIC NIE JE!!!"

Nosz kurna.
A Chochlik tylko stoi i się paczy, bo w domu mówimy do niej normalnie, a nie jak do wypranej przez CBŚ krewetki.
Nie idziemy "ajci", tylko na spacer.
Nie "dajemy kwa am", tylko karmimy kaczki.
Nie proponujemy "pyszniuniej kanapuni" tylko żarcie(no dobra, to nie był najlepszy przykład :P).
I na Potwora Spagetti, nie dajemy "joda" tylko LODA!!! Za paręnaście lat to do mnie zięć będzie miał pretensje, że jego żona głupim pytaniem psuje każdą grę wstępną...

No dobra, z tym zięciem pojechałam :P Ale wiecie, o co chodzi?

Chochlik złapała fazę na pająka. Chodzi po całym domu i go szuka. Chyba chce psa podtuczyć.
I już nie daje się złapać na "sprawdź, czy Cię nie ma w łazience!". Patrzy na mnie z politowaniem, mòwi "mama, lala tu" i odchodzi kręcąc głową. Chyba ma mnie za debila...

I wiem, co to jest "kackoń"! :D Moje dziecko po prostu żąda, żebym grała w konie ;) przedwczoraj do 23 patrzyła, jak matka wirtualnie Grand Prix jedzie. Rośnie mi mała amazonka :)