czwartek, 9 lipca 2015

"To sprawieniedliwe!"

 Chochlik pokazuje pazurki. Buczy, jęczy, męci, marudzi i stwierdza, że wszystko jest "sprawieniedliwe".
 Wczoraj osiągnęła apogeum swoich możliwości, została wygoniona na górę z żądaniem, żeby przestała męczyć biedną matkę i sama sobie włączyła bajkę.
 Szła po schodach i buczała, że "to sprawieniedliwe, jestem za mała, nie umiem sama bajki włączyć..."

 I dzięki jej fazie "tylko histeria nas uratuje!" prawie złamałam sobie palec u nogi.
 Siedziałam na górze, sprzątałam(buhahahahahahahaha), kiedy dobiegł mnie z dołu rozdzierający wrzask, jakby co najmniej stado murzynów próbowało ukraść dziecku jajko. Zerwałam się, wystrzeliłam w kierunku drzwi... i tak przyfasoliłam w krzesło, że zobaczyłam całą konstelację. No ale dzieć się drze, to trzeba lecieć nie zważając na ból, więc klnąc pod nosem jak zawodowy szewc i kulejąc zbiegłam na dół.
 A na dole... histeria. Bo reklamy. I bajka nie leci.
 No myślałam, że jej nogi z... no, że ją skrzywdzę mocno.
 Palec spuchł. Mocno. W sumie na początku nie wyglądał tak źle. Później wylazł siniak. Noga wyglądała jak ofiara "Tańca z glanami". I śmiesznie chrupie jak chodzę.
 Ale będę żyć, bo nie boli.

 Czytam sobie dziś na forum, jak to dzieci w wieku 8-10 miesięcy na pytanie "Gdzie jest zegar?" pięknie wyciągają cudny, pulchniutki paluszek i wskazują wdzięcznie żądany obiekt.
 I tak paczę na swojego Chochlika.
- Raja, gdzie jest zegar?
- Nie wiem. Mama, smoki mieszkają w jaskini, wiesz? I plują ogniem, są zielone, mają łuski, a królik lubi marchewkę!- rzecze moje dziecko orbitując wokół mnie i próbując stanąć na głowie i zrobić wymach nogami jednocześnie.
 Już dawno pozbyłam się złudzeń. Na samą myśl o normach rozwojowych dla tego wieku dostaję spazmów i tików nerwowych.
 W dodatku jest cholernie cwana. Przed chwilą podeszła z uśmiechem i uroczo stwierdziła "mama, kocham Cię!", w międzyczasie podpierdzielając mi zegarek i uciekając jak najszybciej, żebym się nie zorientowała. Mała menda...
 Chochlik się rozwija, to pewne. Ale nie chcę wiedzieć w jakim kierunku...


 Matka-wariatka wraca do rysowania. A przynajmniej próbuje. Próby z lekka żałosne, niemniej twarda bede i dam rade.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz