czwartek, 28 sierpnia 2014

Buda- niczym walka o Malbork!

Chochlik zaanektowala psia bude. O poranku stoja oboje z psem przy drzwiach i czekaja, az ktos owe drzwi otworzy. Potem jest wielka Pardubicka- bieg do budy. Pies z racji czterech lap i wiekszej inteligencji wygrywa, jednak z racji pierdolowatosci i marnej sily przebicia szybko zostaje z budy wykopany.
I kroluje w niej dziecko. A biedny pies siedzi na progu i patrzy tesknie za poslaniem.
Czasem dostepuje zaszczytu i gniezdzi sie z dzieckiem w budzie. O ile starczy miejsca miedzy misiami, lalkami, kucykami, dzieckiem i garnkami.
Tak, garnkami. Bo Chochlik znosi tam wszystko, co sie da. Lacznie z zapasami jedzenia- ale te alurat dzieki psu szybko znikaja. Wiec jak nie moge znalezc garnka, deski do krojenia, majtek, butow, portwela czy mozgu to ide do budy.
Gromadzenie zapasow to w ogole inna historia. Swego czasu sprzatajac nore Chochlika odkrylam w pudle z zabawkami pol kanapki, banana, jablko, butle ze smietana ktora chyba kiedys mlekiem byla, ogorka i puszke po Pepsi(?!?!). Chochlik patrzyla sie na mnie spode lba, wielce oburzona ze sprzatam skarby.
Teraz zmienila kryjowke. Jeszcze jej nie odkrylam. Ale cos czuje, ze niedlugo dojde do tego, gdzie jest. Po zapachu..  ostatnio w naszym jadlospisie dominuja jajka.

Aktualnie stoje w oknie i sie chichram, bo pies usiadl dupa w wejsciu do budy. A dziecko siedzi w srodku i piszczy, bo wyjsc nie moze.
Wyraz pyska psa informuje, iz jest on bardzo zadowolony.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz