niedziela, 28 grudnia 2014

I po świętach. Zostały tylko kilogramy...

 "Ale my się tym nie przejmujemy", że tak zacytuję hity internetów :D
 Chochlik względnie szczęśliwy. Dostała od Mikołaja(biednego Mikołaja...):
1. Konika na patyku(żeby robić jeszcze więcej hałasu).
2. Szczeniaka Uczniaka(z którego ja mam więcej frajdy niż ona... nie ma to jak chować się po kontach i słuchać melodyjek z pluszowego psa).
3. Wózek dla lalek "Walić Gender".
4. Bańki mydlane.
5. Żelki.

 Oczywiście największy szał był z podpunktów 4 i 5. Całę szczęście reszta dorwana w Funciaku, więc i tak skromny budżet Matki dużo nie ucierpiał.

 Chochlik uskutecznia słowotok. Ostatnio prawie każdy poranek wygląda tak:
- Maaaaaaaaaaaaaaama! Mama, mogę chipsy? Lubię chipsy! Mama, mogę cukierka? Ooo, butla! Mogę soczek? Lubię soczek. Mama, włącz Maszę! O, dzieci! Dzieci są na dole. Mama, idziemy do dzieci? Dzieci zjedzą śniadanie. Chochlik zje śniadanie! Mama, mogę jajko na miękko? Lubię jajko na miękko! La, la la, siabusia... Taaaaata! Tata, wstawaj, już dziesiąta! Idziemy zjeść śniadanie! Mama, mogę płatki na mleku? Lubię płatki! Dzieci zjedzą płatki. Idziemy na dół? Dzieci idą na dół. La, la, la, tu, tu tu, siabusia... butla! Mama, idziesz na dół? Mogę niam niam jedno? Lubię niam niam. Dzieci lubią niam niam. Mama, zjesz niam niam? La, la, la, kotki dwa... kapcie! Mama, gdzie kapcie? Lubię ciasteczko.

 A ja tylko siedzę, próbuję znaleźć resztki zagubionej wczoraj przytomności, ubrać tego małego gnoma i zejść na dół. Na jajko na miękko, płatki na mleku lub "niam niam", cokolwiek to jest.
 Oczywiście pomimo tego całego gadania o śniadaniu Chochlik już po paru kęsach stwierdza, że normalne żywienie jest dla frajerów i ona będzie buddyjskim mnichem żywiącym się kosmicznym soczkiem.
 Amen. Przynajmniej oszczędzę na jedzeniu.

 Teraz chodzi i śpiewa "Majtki, majtki!".
 Święci Pańscy.
 Jak ja to zrobiłam?! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz