Dziś rano obudziło mnie pacanie po twarzy. Moje kochane dziecko postanowiło wykorzystać chwilową, poranną niedyspozycję matki i upiększyć ją zanim zdąży zaprotestować. Kupienie jej zestawu malowideł było jednym z największych błędów...
I obudziłam się ze szminką na powiekach i cieniem na policzkach. Dziecko popatrzyło na mnie zadowolone i z satysfakcją w głosie oznajmiło:
- Mama, jesteś babcią!
Modlę się, żeby nie usłyszeć tego ponownie za te 13-15 lat.
I gada. Cały czas. Bez przerwy. Ciągle. Nawet podczas jedzenia. Chyba, że ładuję tak szybko, że nie jest w staniej. Ale wtedy zjada bardzo szybko. I dalej gada.
Nawet przekupstwo nie pomaga.
- Chochlik, przestań gadać to dam Ci lody.
- Huuura! Lody! Nie będę gadać! Nie będę gadać, nie będę gadać, nie będę gadać, nie będę gadać....
Zastrzelcie mnie.
Albo teraz. Stoi, trzyma mnie za szlafrok i gada "mama, mama, mama, mama, mama, mama..."
I gada tak sobie. To nie jest pytanie do mnie.
Wczoraj znów tańczyła na środku kuchni, czyniła wymachy kończynami i śpiewała "mam tę moc, mam tę MOOOOOOOOOC!"
Też chcę tę moc. Ale uparcie odmawia mi kontaktu do dilera :(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz