czwartek, 2 października 2014

Zdrobnienia wszelakie.

Uwielbiam wizyty u rodziny. Czuję się, jakbym wylądowała w innym kraju.
"Niuniu, oć ajci! Damy mniam mniam kwa kwa, zrobimy buju buju, a potem babcia ciuciu i joda kupi! A niunia cie sisiu? A mozie niuniunia paciu pójdzie? Nie? A pyszniuniuniej kanapusi niunia nie chce? A mozie rosołeczku? TO TWOJE DZIECKO NIC JEŚĆ NIE CHCE! O, wiem, batonika Ci słonećko babunia da! I zobacz, mam cukierunia dla niuni! A kotlecika zjesz? Nie? NO ONA NIC NIE JE!!!"

Nosz kurna.
A Chochlik tylko stoi i się paczy, bo w domu mówimy do niej normalnie, a nie jak do wypranej przez CBŚ krewetki.
Nie idziemy "ajci", tylko na spacer.
Nie "dajemy kwa am", tylko karmimy kaczki.
Nie proponujemy "pyszniuniej kanapuni" tylko żarcie(no dobra, to nie był najlepszy przykład :P).
I na Potwora Spagetti, nie dajemy "joda" tylko LODA!!! Za paręnaście lat to do mnie zięć będzie miał pretensje, że jego żona głupim pytaniem psuje każdą grę wstępną...

No dobra, z tym zięciem pojechałam :P Ale wiecie, o co chodzi?

Chochlik złapała fazę na pająka. Chodzi po całym domu i go szuka. Chyba chce psa podtuczyć.
I już nie daje się złapać na "sprawdź, czy Cię nie ma w łazience!". Patrzy na mnie z politowaniem, mòwi "mama, lala tu" i odchodzi kręcąc głową. Chyba ma mnie za debila...

I wiem, co to jest "kackoń"! :D Moje dziecko po prostu żąda, żebym grała w konie ;) przedwczoraj do 23 patrzyła, jak matka wirtualnie Grand Prix jedzie. Rośnie mi mała amazonka :)

2 komentarze:

  1. Szaman nie amazonka! Ona bedzie rzucać uroki urodzaju na moje wirtualne pole na farmaramie ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. Przy zięciu wymiękłam i się oplułam :) Boska jesteś.

    OdpowiedzUsuń