niedziela, 12 października 2014

Wesołe jest życie chorowitka.

Kurde, chciałabym mieć znów te kilka-naście lat i chorować. Leżeć, pachnieć i żeby wszyscy się mną zajmowali...
I dostawać tyle słodyczy co Chochlik. Jeju, jaka ja bym była szczęśliwa.
Aktualnie siedzimy w szpitalu. Zemściło się ściąganie majtek i latanie jak bezgłowy kurczak po całym domu, nie dając się złapać i świecąc piczą- młode ma infekcję dróg moczowych.
O ile nie ma 40-stopniowej gorączki sądziła bym, że prędzej ma ADHD a nie infekcję. Oddział zwiedziłyśmy wzdłóż i wszerz, łącznie ze wszystkimi toaletami, pokojem pielęgniarek i kradzieżą naklejek z zabiegowego. Ma szczęście, że jest jeszcze bardziej urocza niż niegrzeczna. Biorąc pod uwagę jej rzucanie się na szyję wszystkim dzieciom i ich rodzicom to będzie cud, jeśli wyjdziemy stąd zdrowe...
Niemniej za trzy dni może nas wypuszczą. O ile do tego czasu ja nie osiwieję lub Chochlik nie zliże wszystkich zarazków z szyby automatu do kawy...
Chyba muszę zainterweniować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz