poniedziałek, 24 listopada 2014

Jak niedobre, to matka zje.

 Chochlik dorwała dziś tuńczyka w puszcze. Złapała, patrzy i analizuje. Powąchała, skrzywiła się i rzuciła z pewną miną:
- Bleee, niedobre!
 Już miała wyrzucić puszkę do kosza(ku mojej rozpaczy, bo to w sumie moje śniadanie), ale nagle się zreflektowała, oczy jej się zaświeciły i przybiegła z nią do mnie.
- Mama! Blee, niedobre! Mama zje!
 Cudnie.
 Nawet moje własne dziecię chce mnie otruć...

  Dziś znów obudziłam się będąc trampoliną dla Chochlika, która skakała po mnie wołając "Mama, wstawaj, już siesiąta!" Złapałam telefon i odruchowo miałam rzucić prawdziwą godzinę, ale...
- Masz rację, Chochliku, już dziesiąta.
 Dziecko było w takim szoku, ja widząc jej minę swoim śmiechem obudziłam Gnoma. Chyba nie jest przyzwyczajona do tego, że ma rację.

 Zostałam ochrzczona mianem "matka mama". Bo ojciec mówi "matka", a ja "mama". To co się dzieć będzie rozdrabniał- Matka Mama jestem i tyle.
 Chochlik ma też fazę na pytanie o wszystko zdaniem "Gdzie te moje....?" I co chwila jest "Mama! Gdzie te moje buty? Gdzie ta moja butla? Gdzie ta moja mama?" Co jak co, ale życie w grupie zdecydowanie uczy, jak ważne jest pojęcie "moje!" ;)
 Dziś dzień pod znakiem "jestem porypana i zmieniłam baterie"- Chochlik od samiutkiego rana biega, śpiewa, tańczy i stroi miny. Nowy tydzień- nowa energia. Też bym tak chciała...

 Mnie waga pociesza, że nie jest tak źle- kilogram w dół niby spadł. Oczywiście to woda, ale pocieszyć się trzeba :D

1 komentarz:

  1. Pewnie dlatego pizga złem bo tuńczyka nie jadła;] To jej sposób na ciebie, podtruć matkę, osłabić, oszołomić i opanować.
    Rozważ!
    Cmok!

    OdpowiedzUsuń