wtorek, 30 września 2014

Molestowanie psa dzidą(tak, wiem jak to brzmi...)

 Moje dziecko dorwało dzidę. Chodzi z nią, robi "huhuhuhu!" i okazjonalne zatrzymuje się, żeby ją polizać. Nie wiem i nie chcę wiedzieć czemu.
 A teraz próbuje nadziać psa. Na moje protesty patrzy się buńczucznie i dźga mocniej z miną "i co mi zrobisz?"
 Teraz jeszcze się szaleńczo przy tym śmieje.
 Jezus Maria. Ona naprawdę będzie szamanem. Wcześniej się z tego śmiałam, ale z każdym dniem jest coraz gorzej.

 Nie mam weny. Kilka razy wpis zaczynam i nie mogę dokończyć. Więc dziś krótko i informacyjnie ;)
 Niedługo pewnie pojawi się wpis Peona z dalekiej i pięknej Holandii(wszędzie, gdzie jest zioło jest pięknie). Wzięty zachwytem nad moją twórczością(nigdy człowieku gustu nie miałeś... ) sam postanowił coś spłodzić. Tak trzymać, Towarzyszu!

 Czy ktoś wie, co to jest "kackoń"? Bo moje dziecko od paru minut skupia moją uwagę i powtarza mi to z uwielbieniem w twarz. Mam się czuć splugawiona czy jak...?

 Odebrałam jej wreszcie dzidę, choć nie obyło się bez walki. Teraz dźga psa dziecięcym widelcem.
 Kurde, może ja jej złe mięso daję i dlatego nie chce go jeść?

2 komentarze:

  1. Kackoń to zapewne rumak, którego dosiadamy na kacu... Wyjątkowo krnąbrny i twardo noszący! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa interpretacja :P Ale już się dowiedziałam, cóż to, odpowiedź w następnym wpisie! :D

    OdpowiedzUsuń